wczoraj w nocy obejrzalem Antichrist Larsa von Triera. Strasznie mocny film. jedzie po psychice okropnie. niektore (krotkie na szczescie) sceny nie do wytrzymania.
lamb w palladium bylo ekstra. zdjecia nie wyszly (jedna wielka plama światła reflektora).
[EDIT]: cudze zdjęcia
tu



jak to mawiają w amerykańskich filmach "nigdy nie jest za późno, żeby realizować swoje pasje". amerykańskie filmy nie kłamią, to wszyscy wiedzą. zatem co mi tam. pewnie wiele osób uśmiecha się z pobłażaniem, ja tez sam się tak uśmiecham troche, ale chcę spróbować i spróbuję się nauczyć na tym coś grać. w końcu wydałem kupe kasy. mam nadzieje, że starczy mi zapału na dłużej niż 3 miesiące. hahahahaha. ale sie kurna ciesze! (bardziej niż z najbardziej wypasionego komputera). idę ćwiczyć.
[EDIT:] o kurwa. najzajebistsza rzecz jaką zrobiłem od wielu wielu lat.





kurde co za miasto. reszta, nie wszystkie
tu