9.00 rano.budzisz sie gdzies gdzie nie powinno Cie byc. obok kogos kogo tez tam byc nie powinno. jest piatek,dzien powszedni. identyfikujesz. akademiki. wstajesz, kumpel spieszy sie do pracy. wracasz przez cale miasto.pijany.ludzie widza. patrza i mysla '9 rano a juz pijany. co z niego bedzie?' chcesz krzyczec ze twoje zycie ma sens. ze cos osiagnales, ze masz wiele przed soba. w pociagu fajna dziewczyna. nie masz sily na nia spojrzec. przy zyciu trzyma cie
the knife na przemian z
junior boys. nieznosny upal,pragnienie. dotrzec do domu. jestem. ale co potem? spac? o 10?
dzien jak co dzien. dzien w plecy.
inni (3):
czuje i rozumiem prawie kazde slowo - hope dobrze sie wszystko skonczylo.
przez "fajna dziewczyna" prawie nie zauwazylem poprzednich wyrazow, ale dlaczego jechales pociagiem? czy nie wszystko odbylo sie w wawie?
w warszawie poruszam sie pociagiem. tak jest szybciej. skonczylo sie dobrze. poszedlem spac. bylem mocno pijany, ale impreza poprzedniego dnia dobra.
hahaha, miedzy nami pijakami, moja sobota wygladala tak: wstalam skacowana o 14, o 15 do obiadu wypilam pierwsze piwo, o 19 juz bylam po imprezie, godz. 21-24 dzemka gdzies w samochodzie a potem znow party do niedzieli, gdzie o 11 zladowalam w moim namiocie na campingu :D co z nas wyrosnie sie pytam???? :D
<< powrót